
Z podobną rezerwą podeszłam do Obsesji Katarzyny Bereniki Miszczuk. Dwa miesiące wcześniej skończyłam czytać Przesilenie, ostatnią część cyklu "Kwiat Paproci" (której może recenzję stworzę, ale nie wiem czy mi synonimów starczy), a tutaj kolejna książka tej samej autorki. Pani kochana, siem rozczarowałach łostatniom ksiunżkom, ale darowanemu kuniowi w zymby siem nie zaglądo (tak, Obsesję uzyskałam z akcji InPostu i Legimi). Akurat potrzebowałam czegoś mało wymagającego, co nie obciąży moich zmaltretowanych przez głupotę uczniów szarych komórek. Niech będzie, posłuchajmy!
Joanna Skoczek jest psychiatrą. Pracuje w jednym z Warszawskich szpitali, mieszka w kawalerce na Pradze, za towarzysza mając Kołtuna - persa, który chyba w dzieciństwie wypadł z łóżeczka kilka razy za dużo, taki brzydki. Niedawno się rozwiodła i stara się ogarnąć swoje życie na nowo. Praca jak praca: starzy pacjenci, nowi pacjenci, konsultacje, służbowe kontakty towarzyskie: te mniej przyjemne (cycata stażystka) i te przyjemniejsze (doktor Tomasz). Nuda, panie, nuda. Pewnego dnia Asia przyjeżdża do pracy i dowiaduje się, że w koszu na brudne ubrania znaleziono ciało jednej z pacjentek. Policja uważa, że po trzech miesiącach powrócił seryjny morderca kobiet. Na Warszawę padł blady strach, a na niebie pojawił się znak wzywający Batmana, by kolejny raz uratował mieszkańców Gotham … nie, wcale nie. Pojawił się ktoś równie męski i też w pięknie opinającym się skórzanym wdzianku na odpowiednich częściach ciała.
Podejrzewam, że osoby, które czytają thrillery i kryminały na tony mogły szybciej rozgryźć mordercę. Dla mnie, osoby która boi się po takich książkach iść do łazienki, bo na pewno w sedesie czai się morderca z tasakiem, książka była dużym zaskoczeniem. Kiedy już, już byłam pewna, że wiem kto jest mordercą, autorka serwowała nowe fakty, przez które swoje wcześniejsze przemyślenia mogłam zepchnąć na dno i przydeptać. "Hahaha! Rozgryzłam fabułę!" byłam z siebie dumna, kiedy wydawało mi się, że połączyłam wszystkie elementy układanki w piękną całość - autorka nagle wywracała stolik z moimi pięknie ułożonymi puzzlami poszlak i dawała jasno do zrozumienia, że wiadomo gdzie mogę sobie to wsadzić. Przyznaję szczerze: do końca nie wiedziałam kto jest mordercą. W głowie miałam milion różnych pomysłów na to, kto zabija. Podejrzewałam praktycznie wszystkich, łącznie z główną bohaterką. Osoba mordercy mocno mnie zaskoczyła i bardzo podobały mi się jego motywy.
Książkę polecam. Bardzo dobrze mi się jej słuchało. Ewa Abart zrobiła fenomenalną robotę, a oprócz tego jej głosu aż miło posłuchać. Obsesja trzyma w napięciu, podszyta jest humoerem, który rozładowuje lekko napięcie - takie ostrożne "haha … ha … ha", bo po prostu wiecie, że coś się zaraz stanie.
Książkę polecam. Bardzo dobrze mi się jej słuchało. Ewa Abart zrobiła fenomenalną robotę, a oprócz tego jej głosu aż miło posłuchać. Obsesja trzyma w napięciu, podszyta jest humoerem, który rozładowuje lekko napięcie - takie ostrożne "haha … ha … ha", bo po prostu wiecie, że coś się zaraz stanie.
Aktualnie jestem ustawiona w kolejce do wypożyczenia drugiej części "W lekarskim fartuchu". Czy to jako audiobook, ebook czy papierowe - wciągnę z pewnością. I oby, OBY, drugi tom był tak dobry jak pierwszy, bo nie ma nic gorszego niż złe kontynuacje (gorsze jest tylko, jak lekarz przykłada ci zimną głowicę stetoskopu do ciała … brrrr).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz