czwartek, 10 sierpnia 2017

In postęp we trust, czyli "Stulecie chirurgów" Jürgena Thorwalda

"Złoty wiek chirurgii" - czas kiedy odkryto narkozę, zajęto się antyseptyką, a dzięki temu coraz śmielej grzebano w ludzkich wnętrznościach i wykonywano operacje, które jeszcze kilkanaście lat wcześniej wydawały się niemożliwe do przeprowadzenia.

Książka to zapiski Henry'ego Hartmanna - amerykańskiego chirurga, dziadka Jürgena Thorwalda. Dzięki swojemu ojcu, który chciał, żeby jego syn był wykształconym lekarzem, Henry ukończył medycynę, praktykował a później zajął się podróżowaniem po świecie i dokumentowaniem największych odkryć i postępów jemu współczesnej medycyny.

Szczegółowe opisy odkryć i jak do nich dochodziło spowodowały, że dotarło do mnie jak wielu ludzi musiało umrzeć w męczarniach, jak wiele lekarze z poprzednich wieków ćwiczyli i pracowali, żeby dokonywać odkryć, żeby udoskonalać swój warsztat pracy, żeby ciągle iść do przodu. Oczywiście, było też wielu, bardzo wielu lekarzy, którzy uważali, że pewnych operacji nie należy przeprowadzać, a bardzo chorych ludzi oddać należy w opiekę Bogu. Całe szczęście, że znalazło się parę osób, które postanowiło w tamtym czasie "zabawić się w Boga". Paru ludzi z otwartymi umysłami, lata praktyki, narażanie się na wyśmiewanie na konferencjach i w czasopismach lekarskich. I nagle ich metody zaczęli przejmować i udoskonalać inni, równie postępowi lekarze, którzy też nie mogli już patrzeć na wszechobecną śmierć i zgony pooperacyjne.

Książkę czyta się dosyć mozolnie, jest naszpikowana szczegółami, datami. Nie da się zboczyć myślami na inne tory - chwila nieuwagi i już nie wiemy, gdzie skończyliśmy czytać. Widać, że dziadek Thorwalda wykonał tytaniczną pracę w odszukiwaniu faktów historycznych dotyczących postępowych operacji w "złotym wieku chirurgii". Lektura mocna, wstrząsająca, czasami wyciskająca łzy z oczu (popłakałam się jak bóbr przy jednym z rodziałów). Bardzo polecam, bo warto uświadomić sobie, że to, co dzisiaj jest dla nas czymś niesamowicie oczywistym i powszednim, kiedyś było niesamowitym, przełomowym odkryciem. 

PS Coś do zabłyśnięcia wśród znajomych: nazwa płynu "Listerin" pochodzi od nazwiska brytyjskiego chirurga Josepha Listera - a czym zasłynął to doczytajcie w książce ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz