Na tę książkę byłam zapisana w bibliotece
od października. Cały czas druga w kolejce. Pewnego dnia czekałam w
samochodzie na mamę, która skoczyła do biblioteki tylko oddać książkę i
spytać się o te zarezerwowane. Okazało się, że „Simony” jeszcze nie ma.
Jechałam samochodem i się wkurzałam: że kiedy ja to przeczytam, nigdy
tego nie przeczytam, tak bardzo chcę przeczytać, o matko matko matko …
Kiedy moja mama zastanawiała się nad prezentem dla mnie na Święta,
przypomniała sobie moje narzekanie. 24 grudnia wyciągnęłam z torebki
„Simonę”. Po kolacji usiadłam i starałam się nie czytać. Zaczęłam
oglądać zdjęcia w książce. Chciałam, żeby wszyscy już sobie poszli,
święta świętami, ale ileż można się powstrzymywać bez czytania.
Biografia Simony Kossak. Opis jej
cudownego, szalonego życia, w którym cały czas musiała walczyć nie tylko
o przyrodę, ale i o akceptację. Wzrastanie w cieniu znanej rodziny i
apodyktyczna matka, która na każdym kroku wypominała jej, że miała być
„czwartym Kossakiem”. Biografia kobiety, którą i dzisiaj niektórzy
nazwaliby szaloną czy wariatką. Wielu dzisiaj powiedziałoby to samo, co
usłyszała Simona: „Dzicz nie jest dla kobiet”. Przełamywała bariery.
Zmieniała od lat ustalony porządek. Anna Kamińska stworzyła szczery
portret Pani na Dziedzince. Nie mamy tutaj tylko czerni lub bieli. Mam
szarości, ale mamy też zieleń małego fiacika, czerń Koraska, brąz
sarenek, czerwień pomidorów z ogródka warzywnego. Mamy książkę
przesyconą nie tylko uczuciami ale i zapachami i smakami. Autorka
zbierała materiały z różny źródeł, czytelnik zapoznaje się z różnymi
opiniami na temat profesor Kossak i sam może zbudować sobie jej portret.
Tyle, ile ludzi, tyle opinii o Simonie. Tak jak to wielu ludzi
wspomniało: były dwie Simony. I obie zostały przedstawione w tej książce.
Autorka, jak sama pisze na końcu książki,
o wielu rzeczach nie napisała z szacunku do wielu osób i do samej
Simony. Na szczęście w internecie nadal można posłuchać gawęd profesor
Kossak „Dlaczego w trawie piszczy?”, przeczytać lub wysłuchać wywiadów z
nią przeprowadzonych, przeczytać wywiady, w których inne osoby
opowiadały o Simonie. Można też w końcu złożyć „hołd” Simonie Kossak i
pochylić się bardziej nad otaczającą nas przyrodą.
Mogę szczerze powiedzieć, że na punkcie
Kossaków mam małą obsesję. Zaczęło się od „Marii i Magdaleny”
Samozwaniec. Potem utonęłam w wierszach Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.
Potem odkryłam inne książki Samozwaniec, jej wspomnienia o siostrze.
Kiedyś wybrałam się do Krakowa, żeby zobaczyć Kossakówkę, ale z różnych
przyczyn musiałam wcześniej wracać do domu. Nie zbieram o Kossakach
wycinków, nie mam na ścianach plakatów, ale w jakiś dziwny i
niezrozumiały sposób fascynuje mnie ta rodzina. Może dlatego, że prawie
każda osoba była wybitną jednostką. Może fascynuje mnie ten ich
krakowski świat, podróże, życie którego nie znam i które już nigdy nie
wróci.
PS. W trakcie czytania pojawiła się w
mojej głowie myśl „A może by tak rzucić wszystko i wyjechać w
Bieszczady?”. Miałam ochotę zostawić wszystko za sobą, zaszyć się w
leśnej głuszy i … nie wiem do końca co chciałabym tam robić, bo
wprawdzie nie jestem „francuskim pieskiem” ale i żaden ze mnie Bear
Grylls (wędrówki i praca w polu bez problemu, ale ciepła woda i łazienka
muszą być). Zostanę po prostu przy moich marnych zapędach ogrodniczych i
nadal będę próbowała cokolwiek wyhodować, ewentualnie nie zabić tego,
co już mam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz