czwartek, 26 stycznia 2017

Wiedźmin w kłopotach, czyli "Sezon burz" Andrzeja Sapkowskiego

Jedni nazywają tę książkę ostatnią częścią sagi o wiedźminie. Inni mówią, że najlepiej ją czytać przed zbiorem opowiadań Ostatnie życzenie (a dokładnie przed opowiadaniem Wiedźmin). Inni jeszcze, że nie, trzeba czytać w takiej kolejności, jak zostały wydane. Problemy mniej więcej takie jak przy ogarnięciu chronologii Gwiezdnych Wojen, szczególnie po premierze "Łotr 1".

Streszczenie: ukradziono miecze wiedźmina. Wiedźmin ich szuka przez 3/4 książki. Romans. Parno i duszno. Koniec streszczenia.

W tej części brakowało mi po prostu akcji. Za długo wszystko w książce kręciła się tylko wokół wiedźmińskich mieczy. Zastanawiałam się, kiedy pojawią się nowe wątki, kiedy wiedźmin odnajdzie miecze i ruszy na Tatara. Nie jest tak, że się w międzyczasie nic nie działo, bo działo się - wiedźmin pakował się w różne tarapaty (miłosne również). Jednak brakowało mi różnorodności wątków, które można śledzić. Było mi mało humoru, którym poprzednie książki z wiedźmińskiego świata były naładowane po sam czubek. Mało szalonych wiedźmińskich akcji. Wręcz wydawało mi się, że niektóre zdarzenia były wymyślone na siłę, żeby coś do książki dorzucić. Raczej dość stonowane dążenie do celu, czyli odnalezienia mieczy. Co natomiast na wielki plus i z tego się cieszę - pewne wątki miały zaskakujące zaskoczenie, jak w kryminałach, kiedy do końca nie potrafisz rozgryźć kto zabił.

"Sezon burz" mnie nie porwał. Gdybym oceniała punktowo to dałabym książce 4 punkty w sześciostopniowej skali. Dobrze było przeczytać kolejną książkę z cyklu o wiedźminie, zanurzyć się w ten świat ponownie, ale czuję dużo niedosyt. Chcę więcej. Mam wielką nadzieję, że pojawi się kolejna część - czy to kontynuacja cyklu czy dodatkowa historia. Wiedźmin to jedna z tych sag, które mam ochotę zapomnieć, żeby móc przeczytać ją jeszcze raz i cieszyć się nią na nowo. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz