 Nigdy
 specjalnie nie byłam zafascynowana historią w szkole. Dla mnie każda 
lekcja mogłaby się zaczynać od tematu "Egipt darem Nilu", mogłabym 
wałkować ten sam temat milion razy i pewnie nie zauważyłabym różnicy. Na 
szczęście dorosłam i teraz książki historyczne są jednymi z moich 
ulubionych. Przepadam za beletrystyką historyczną, natomiast do książek 
historycznych non-fiction podchodziłam z dystansem - bo to będzie jak w 
szkole, dużo dat, dużo wydarzeń i nic z tego nie zrozumiem, a się 
zanudzę. Na całe szczęście (czasami) najpierw robię, a potem myślę. I 
tak też było z książką Kamila Janickiego Damy złotego wieku. Prawdziwe historie.
 Wzięłam z półki w bibliotece, powiedziałam "A, dlaczego nie, raz się 
żyje" i wypożyczyłam. Zaczęłam czytać i od razu przepadłam.
Nigdy
 specjalnie nie byłam zafascynowana historią w szkole. Dla mnie każda 
lekcja mogłaby się zaczynać od tematu "Egipt darem Nilu", mogłabym 
wałkować ten sam temat milion razy i pewnie nie zauważyłabym różnicy. Na 
szczęście dorosłam i teraz książki historyczne są jednymi z moich 
ulubionych. Przepadam za beletrystyką historyczną, natomiast do książek 
historycznych non-fiction podchodziłam z dystansem - bo to będzie jak w 
szkole, dużo dat, dużo wydarzeń i nic z tego nie zrozumiem, a się 
zanudzę. Na całe szczęście (czasami) najpierw robię, a potem myślę. I 
tak też było z książką Kamila Janickiego Damy złotego wieku. Prawdziwe historie.
 Wzięłam z półki w bibliotece, powiedziałam "A, dlaczego nie, raz się 
żyje" i wypożyczyłam. Zaczęłam czytać i od razu przepadłam.
Takie książki historyczne (właściwie historyczno-biograficzna) jak Damy złotego wieku pokazują,
 że polska historia jest świetnym materiałem na serial formatu "Dynastii
 Tudorów" czy "Rodziny Borgiów". Książkę czyta się szybko, jest 
niesamowicie wciągająca. Nie ma w niej miliona dat, nie ma rozwodzenia 
się nad każda najmniejsza bitwą. Pokazane są tylko najważniejsze 
wydarzenia związane z opisywaną postacią, które pozwalają czytelnikowi 
zweryfikować też własną wiedzę historyczną m.in. na temat Hołdu 
Pruskiego w 1525 roku. Autor obala popularne jak i mniej znane mity 
dotyczące panującej dynastii jak i różnych wydarzeń (dotychczas 
myślałam, że przydomek August miał być nawiązaniem do Starożytnego 
Rzymu. Całe życie w kłamstwie). Osoby, które dodatkowo oglądały turecki 
serial "Wspaniałe stulecie" (#TeamBaliBey) odnajdą w książce wydarzenia oraz postacie historyczne, o których była mowa w serialu.
Bona Sforza. Barbara Radziwiłłówna. Anna Jagiellonka. Trzy kobiety. Trzy życiorysy. W trudnych czasach każda z nich musiała poradzić sobie z tym, co przyniósł jej los. Można powiedzieć, że Bona Sforza złapała cytrynę życia i zrobiła z niej świetną lemoniadę. Miałam dziwne przeświadczenie, że życie polskich rodzin królewskich było dość nudnawe. W sensie, jakoś specjalnie jakiś sensacyjnych szczegółów na lekcjach historii się nie dowiadywałam. A kobiety w rodach panujących były tym bardziej nudne, bo przecież co taka kobieta w tamtych czasach mogła zdziałać, przecież nadawała się tylko do grania na lutni i rodzenia dzieci. Aż tu nagle: bam - spójrzcie na tytuł wpisu. To co tam się wyprawiało to materiał na kilka sezonów świetnego serialu. HBO, please, do it!
Odniosłam wrażenie, że z rozdziałem o Annie Jagiellonce było jak z ostatnimi stronami mojej pracy magisterskiej: w sumie napisałabym coś jeszcze, ale deadline, więc szybko skończę. Może być też tak, że autor nie miał już więcej materiałów, a z tego co miał zrobił najlepiej jak potrafił. Nie wiem jak było, nie oceniam, ale mam niedosyt postaci Anny Jagiellonki.
Podsumowując: kupujcie, wypożyczajcie, czytajcie, bo to świetna książka, które nie zanudzi, a pozwoli poznać trochę faktów historycznych i życiorysy kobiet, który zadziwiają. Gdybym miała skalę oceny to pewnie dałabym jej 6/6 kwiatków, 10/10 karaluszków, 15/15 bomb czy też ocenę bardzo dobrą plus.
Bona Sforza. Barbara Radziwiłłówna. Anna Jagiellonka. Trzy kobiety. Trzy życiorysy. W trudnych czasach każda z nich musiała poradzić sobie z tym, co przyniósł jej los. Można powiedzieć, że Bona Sforza złapała cytrynę życia i zrobiła z niej świetną lemoniadę. Miałam dziwne przeświadczenie, że życie polskich rodzin królewskich było dość nudnawe. W sensie, jakoś specjalnie jakiś sensacyjnych szczegółów na lekcjach historii się nie dowiadywałam. A kobiety w rodach panujących były tym bardziej nudne, bo przecież co taka kobieta w tamtych czasach mogła zdziałać, przecież nadawała się tylko do grania na lutni i rodzenia dzieci. Aż tu nagle: bam - spójrzcie na tytuł wpisu. To co tam się wyprawiało to materiał na kilka sezonów świetnego serialu. HBO, please, do it!
Odniosłam wrażenie, że z rozdziałem o Annie Jagiellonce było jak z ostatnimi stronami mojej pracy magisterskiej: w sumie napisałabym coś jeszcze, ale deadline, więc szybko skończę. Może być też tak, że autor nie miał już więcej materiałów, a z tego co miał zrobił najlepiej jak potrafił. Nie wiem jak było, nie oceniam, ale mam niedosyt postaci Anny Jagiellonki.
Podsumowując: kupujcie, wypożyczajcie, czytajcie, bo to świetna książka, które nie zanudzi, a pozwoli poznać trochę faktów historycznych i życiorysy kobiet, który zadziwiają. Gdybym miała skalę oceny to pewnie dałabym jej 6/6 kwiatków, 10/10 karaluszków, 15/15 bomb czy też ocenę bardzo dobrą plus.
 

 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz