środa, 24 sierpnia 2016

Sek­ret pot­rze­buje dwóch twarzy, by się od­bi­jać i dwóch par oczu, by móc obserwować, czyli "Idealna" Magdy Stachuli

Trudno było mi się przebić przez początek. Pierwsze 100 stron przeczytałam jeżdżąc na rowerku stacjonarnym. A reszta to już jakoś sama się przeczytała, przy czym prawie ostatnie 150 stron wciągnęłam przed rozmową o pracę (której nota bene nie dostałam, ale nic to - najwidoczniej nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem).

Poznajemy życie czterech osób: Anity i Adama (małżeństwo), Eryka i Marty. Młode małżeństwo bezskutecznie od dwóch lat stara się o dziecko. Życie Anity kręci się tylko wokół odpowiednich dni cyklu do ewentualnego zapłodnienia, przez co w niepamięć odeszła spontaniczność i młode małżeństwo coraz bardziej oddala się od siebie. Eryk jest artystą, malarzem, który dostaje zlecenia na obrazy i rzeźby. Marta ... no cóż, od razu wiadomo, że Marta chce tutaj nieźle namieszać.

Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie i ma pamiętnikarski charakter. To co rzuca się w oczy po przeczytaniu parunastu stron to sposób wypowiedzi każdego z bohaterów, a właściwie sposób formułowania przez nich myśli. Wszystko zapisane jest takimi samymi "okrągłymi" zdaniami: rozbudowanymi i wyważonymi. Rozumiem, że mamy do czynienia z ludźmi wykształconymi, po studiach, ale nawet tacy ludzie myślą różnie. Oprócz tego chyba rzadko kto myśli w sposób "a teraz ubiorę bluzkę w kwiatki, którą kupiłam w tamtym sklepie na rogu". Raczej, tak jak pisałam na początku akapitu, wygląda mi to na kartki z pamiętnika.

Relacje osób, które śledzimy, mimo że stylistycznie są napisane bardzo podobnie, różnią się pod względem słownictwa. Możemy spojrzeć na tą samą sytuację z perspektywy dwóch, a czasami trzech osób. Widzimy, w jak różny sposób reagują na te same sytuacje, co o nich myślą, w jaki sposób je postrzegają i jakich różnych słów używają, żeby opisać to samo wydarzenie. Jest to bardzo ciekawe i pozwala czytelnikowi zastanowić się nad tym, który z bohaterów może mieć rację.

Rozwój fabuły książki można spokojnie określić słowami wiersza Jana Brzechwy "Najpierw powoli jak żółw ociężale, ruszyła maszyna po szynach ospale ...". Akcja powoli się rozkręca. Tak mniej więcej do 3/4 książki byłam pewna, że już wszystko rozgryzłam i wiem kto z kim, kto kogo. I wtedy autorka serwuje czytelnikom ogromne zaskoczenie. Może co bardziej uważny i zaprawiony w tego typu literaturze czytelnik poukładał wcześniej wszystkie puzzle, ale mnie po prostu kolokwialnie kapcie spadły, a szczęka rąbnęła o podłogę. Tego się nie spodziewałam.

Jedyne do czego mogę się przyczepić to zakończenie książki. Jak dla powieści z taką fabuła jest ono, powiedziałabym, zbyt normalne. Nie jest złe, ale oczekiwałam kompletnie czegoś innego.

Muszę się przyznać, że spodziewałam się takiego sobie thrillera, który ani mnie nie zaskoczy, ani mi się nie spodoba. Myliłam się. Książka Magdy Stachuli to na prawdę udany debiut, który warto przeczytać. Na okładce napisano, że jest to powieść dla fanów Dziewczyny z pociągu. Książki Pauli Hawkins nie czytałam, ale jeżeli trzyma w napięciu tak, jak Idealna to z chęcią przeczytam. W sumie na okładce Dziewczyny z pociągu można napisać "Dla fanów Idealnej" ;)

PS Niestety, praski tramwaj stoi w zajezdni, miał ruszyć na nowo w lipcu, ale chyba coś nie wyszło. No nic, czekam z utęsknieniem, bo bardzo chciałabym zrobić sobie wirtualną wycieczkę po Pradze :)
Gdyby ktoś, tak jak ja, też czekał na ponowne uruchomienie tramwaju to podaję link, pod który można zaglądać: klik!

PS 2 Sentencję w nagłówku wymyślił Stephen King, a nie ja (a szkoda).


Za możliwość przeczytania książki dziękuję 
Agnieszce Kalus, autorce bloga "Czytam, bo lubię"

http://www.czytambolubie.com/

 Więcej o książce na stronie
Wydawnictwa Znak:


http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,10242,Idealna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz