poniedziałek, 15 marca 2021

Michel Houellebecq "H.P. Lovecraft. Przeciw światu, przeciw życiu"

"Ktoś gdzieś zarobił miliony dzięki spuściźnie samotnego geniusza, który w chwili śmierci był na skraju nędzy".

- Stephen King ze wstępu 


Pasjami oglądam sesje RPG "Zewu Ctulhu" na kanale Baniak Baniaka, ale z tekstami Lovecrafta nie miałam styczności. Postanowiłam wypożyczyć z biblioteki publicznej wszystko co znajdę tego pisarza i znalazłam ... dwie książki. Obie wydane w latach osiemdziesiątych. Myślałby kto, że popularność "Zewu Ctuhlu" jako systemu RPG przyniesie nawał nowych egzemplarzy do bibliotek publicznych, jednak jest to nadal chyba popularne jedynie w pewnych kręgach.

Wypożyczyłam jeszcze jedną książkę. Nie Lovecrafta, ale Houellebecqa o Lovecrafcie.

Można powiedzieć, że Houellebecq jest w Lovecrafta zapatrzony, że przesadza, wyolbrzymia, jest stronniczy. Opisuje wizje Lovecrafta, posiłkując się cytatami z jego listów oraz opowiadań. Z precyzją wyjaśnia czytelnikom zabiegi stosowane przez pisarza. Tłumaczy na czym polega mitologia Lovecrafta, co takim laikom jak ja wiele może rozjaśnić. Nie mamy do czynienia ze światem tak złożonym jak ten Tolkiena. Mamy do czynienia ze światem, w którym wiele jest niedopowiedziane i  nieznane. Nie wiemy kiedy się rozpoczął. Jest nieskończony. Eseista nie omija również ważnego aspektu rasizmu i antysemityzmu pisarza, za co kilka lat temu chciano spalić dzieła Lovecrafta na stosie, a jego samego zepchnąć w otchłań zapomnienia. Na szczęście się to nie udało. Cancel culture to nie jest dobry pomysł, można to załatwić w bardziej cywilizowany sposób. Houellebecq zahacza w swoim eseju o każdy ważniejszy punkt w życiu pisarza, stara się go wytłumaczyć i opisać tak, by stał się ludzki. Nazywa go dżentelmenem nieprzystosowanym do współczesnego świata.

Dla kogoś, kto czyta wszystkie horrory, które pojawiają się na rynku, opowiadania Howarda Philipsa mogą być mało straszne. Miał teksty słabsze oraz te, które Houellebecq nazywa "wielkimi tekstami". W Dagonie, którego czytałam naprzemiennie z powyższą książką, były opowiadania, po których zadawałam sobie wątpiące pytania "Aha, i to jest TAKIE przerażające?", żeby po kolejnym tekście odłożyć książkę, jakby mnie parzyła - "Dobra, już wiem dlaczego to jest TAKIE przerażające". Opowiadania Lovecrafta są przerażające właśnie przez swoje niedopowiedzenia. Nie wiemy tak do końca co się stało, dlaczego i co jeszcze może się stać. Groza u Lovecrafta to coś innego niż dużo trupów i rozlew krwi. 

Esej jest wart przeczytania przez osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę z Lovecraftem, ale również starych wyjadaczy, którzy chcieliby spojrzeć na twórczość i samą postać pisarza innym okiem.

Cthulhu fhtagn!

PS Postanowiłam, że choćbym miała się dzisiaj popłakać to jak zacznę recenzję to ją skończę. Nie wykluczone, że coś jeszcze do niej dopiszę, ale muszę przełamać impas pisania tekstów, a potem czytania ich na drugi dzień i stwierdzania, że są do poprawy, zostawiania tego na kiedy indziej, a to kiedy indziej nie następuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz