niedziela, 13 listopada 2016

"Mistrz" Katarzyny Michalak, czyli powieść rozbudzająca poczucie humory

Była pod ręką. Miałam wypełniać dokumentację do pracy. Zadziałał czynnik: zrobię wszystko, tylko nie każcie mi pracować. Więc wzięłam "Mistrza" i zaczęłam czytać. Wiem, wiem, nie jestem targetem dla takich powieści. Ale tak samo nie dla mnie powinni być "Zwiadowcy", a bardzo mi się podobali. (Po namyśle to zestawienie książki erotycznej z książka dla młodzieży jest chyba nie na miejscu :P).

Jak streścić fabułę? Spróbuję. "Mistrz" to kryminał erotyczny. Mamy tutaj opowieść o dziewczynie, która wracała ciemnym tunelem po treningu i została oskarżona o konszachty z mafią przez inną mafię, porwano ją i przewieziona do willi na Cyprze. Oczywiście, główny "zły", Raul de Luca, jest nieziemsko przystojny i wszystkie kobiety ściska wiadomo gdzie, kiedy na niego patrzą. Na początku pojawia się jeszcze jedna kobieta, która zostaje wynajęta, żeby dotrzeć do Raula. Chyba nie muszę tłumaczyć, jak ma dotrzeć. Obie kobiety znajdują się w willi na Cyprze i zaczynają toczyć powoli zażartą walkę o względy pana domu. Tak, nawet porwana Sonia, która dostaje syndromu sztokholmskiego. Oczywiście, wszyscy mężczyźni są przystojni, a kobiety piękne (jak to w romansach). Sonia jest eteryczna, Andżela wyuzdana. Aż nie wiadomo gdzie włożyć. I oczywiście najważniejsze - Sonia jest sierotą. Jak dla mnie nie tylko ze względu na brak rodziców, ale ze względu na ogarnięcie życiowe, a zwłaszcza jego brak.
W wydarzenia wstawcie jeszcze ciągłe erotyczne napięcie między bohaterami (kto kogo i gdzie i dlaczego i po co). Wstawcie jeszcze między te wydarzenia sceny seksu w różnych dziwnych miejscach i pozycjach i macie obraz całości.

Książka zaczyna się, o dziwo, dobrze. Na początku trzyma w napięciu, wciąga czytelnika. A potem jest już tylko gorzej. "Mistrz" to powieść, która stara się być lepsza od zwykłego romansu, ale nie umie. W sumie gdyby usunąć wszystkie sceny i nawiązania erotyczne to można by to jeszcze jakoś przełknąć (haha). Ale gdyby usunąć wszystkie sceny erotyczne to mało co by zostało i nikt by tego nie przeczytał.

Większość książki czytałam z wymalowanym "WTF?!?!111" na twarzy, ale przy paru fragmentach uśmiałam się jak norka - szczególnie kiedy zadziałałam wyobraźnią i starałam się ułożyć, która ręka na czyjej nodze i w ogóle czy to jest możliwe względem praw fizyki.

Gdybym miała ocenić tę książkę tylko patrząc na przynależność do gatunku to powiedziałabym: well done, wszystko jest, można czytać między przewijaniem dziecka a tłuczeniem ziemniaków. Natomiast jest to książka erotyczna miałka, źle napisana, praktycznie kalka Greja. Patrząc z punktu widzenia językoznawczego po prostu zła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz