czwartek, 8 września 2016

Wymyśl mu zajęcia to nie będzie miał czasu na głupoty, czyli Pete Johnson - "Jak wychować sobie rodziców"

Nie przeczytałam tej książki dlatego, że przegrałam jakiś zakład. Zrobiłam to sama z własnej woli. A właściwie po pewnym zdarzeniu. Uczennica przyszła do biblioteki, żeby zwrócić książki – między innymi właśnie tą. Na pytanie, czy książka jej się podobała odpowiedziała, że mama nie pozwoliła jej przeczytać tej książki. Lekko mnie zatkało. Postanowiłam sama zapoznać się z tą książką i zobaczyć, czy na serio aż tak jest groźna dla autorytetu rodziców. I wiecie co? Nie jest zupełnie. Wręcz przeciwnie – ta książka może pomóc rodzicom zapanować nas swoimi dziećmi.

Książka napisana jest w formie pamiętnika, co bardzo lubię. Głównym bohaterem jest dwunastoletni Louise (wymawia się Lu-ii, a nie Lułys), którego poznajemy zaraz po jego pierwszym dniu w nowej szkole. Razem z rodzicami i młodszym bratem, sześcioletnim Elliotem, przeprowadzają się bliżej Londynu, ponieważ tata dostał nową propozycję pracy i aż żal było nie skorzystać. Rodzice zadowoleni, Elliot zadowolony tylko Louise tak nie bardzo potrafi przyzwyczaić się do zmiany. Nasz bohater uczęszcza do najlepszej szkoły w mieście, crème de la crème wśród szkół. I od tego wszystko się zaczyna, bo prawdę mówią Louise nie jest specjalnie pilnym uczniem. Dyrektor Pluj (nazwany tak, bo pluje przy mówieniu) powtarza ciągle, że chłopiec ma szczęście, że trafił do jego szkoły, a wychowawca Pan Robakowski (w tym nie ma nic śmiesznego, po prostu biedak ma tak na nazwisko) ma nadzieję, że Louise zasłuży się dla szkoły. Tak się składa, że wielkim marzeniem Louisa jest zostanie światowej sławy komikiem, więc swoje żarty ćwiczy na każdym, kogo spotka. Niestety, nowa szkoła jest żartoodporna. Od razu po pierwszy dniu okazuje się, że chłopiec trafił do szkoły, która jest wypełniona ambitnymi dziećmi swoich ambitnych rodziców. Dostałeś 6 minus? Stać cię na 6! Dostałeś 4? Mama i tata poświęcili dla Ciebie tak wiele, a ty się nie uczysz!

Na szczęście Louise się tym nie przejmuje, nie ma zamiaru starać się bardziej niż dotychczas, dzięki czemu przynosi mierne oceny, ma dużo czasu dla siebie, a i zdrowie psychiczne jest w jak najlepszym stanie. Gorzej z jego rodzicami, których na pewno porwali kosmici. Sprawdzanie zeszytów? Oczywiście! Wypytywanie o oceny? Jak najbardziej! A może dodatkowy kurs francuskiego i korepetytor z angielskiego i matmy? Synku, musisz się starać, być ambitny, możesz dużo osiągnąć. A kiedy rodzice skonfiskowali telewizor Louisa i zaczęli przesiadywać w jego pokoju, chłopiec zdaje sobie sprawę, że coś jest nie tak … i niech kosmici, którzy porwali jego prawdziwych rodziców, natychmiast ich zwrócą, bo ile można wytrzymać z tymi nadgorliwymi.

W końcu Louise zgadza się na tygodniowe warsztaty teatralne. Poznaje na nich Maddy, która postanawia zostać jego impresariem. Przynosi mu wiadomość o konkursie talentów. Rozmowa z rodzicami nie przynosi jednak oczekiwanych rezultatów: Louise ma się skupić na nauce, a nie na jakiś głupotach. Maddy informuje go o castingu do telewizji – każdy zgłoszony ma 3 minuty na zaprezentowanie swojego talentu. Louise wie, że to jego szansa, by stać się sławnym i znanym komikiem. Jest tylko jedna przeszkoda – rodzice, który nie zgadzają się na nic poza tym, co jest dobre dla niego i może mu pomóc zdobywać dobre stopnie. Czy Louise się podda i zrezygnuje ze swojego marzenia? Jak można się domyślić – oczywiście, że nie. Chłopiec i jego koleżanka mają plan i to wcale nie najgorszy.

Książka jest bardzo zabawna i naprawdę mi się podobała. Moim zdaniem nie tyle jest to książką o tym jak wychować sobie rodziców, ale i książka dobrze odwzorowująca punkt widzenia dzieci na różne sprawy. Jak już wcześniej pisała to nie tylko książka dla dzieci, ale też książka dla rodziców, którzy chcą lepiej zrozumieć swoje pociechy. A morał z tej książki jest krótki i niektórym znany – rodzice powinni rozmawiać z dziećmi, a dzieci z rodzicami, żeby mogli zrozumieć siebie nawzajem, a ich wspólne życie nie było tylko pasmem buntu, nerwów, krzyków i złorzeczeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz