piątek, 30 września 2016

Ja rozczarowana, czyli "Ja, potępiona" Katarzyny Bereniki Miszczuk

Nie dane mi było przeczytać dwóch poprzednich części, stwierdziłam, że jeżeli spodoba mi się ta, którą mam w domu to uzupełnię braki. Na szczęście nie będę musiała tego robić.

Odpowiedź na pytanie pierwsze: wygrałam książkę w konkursie, sama bym sobie jej nie kupiła. Odpowiedź na pytanie drugie: nie trzeba czytać poprzednich części, żeby połapać się o co w tym wszystkim chodzi. Serio. Skończyłam tę książkę tylko dlatego, że zawsze kończę każdą książkę, którą zaczynam czytać (no dobra, Biblii nie skończyłam czytać, ale tak jakby zmienił mi się światopogląd w trakcie lektury). I wiem na pewno, że nie sięgnę po dwie poprzednie książki.

Wiktoria Biankowska – niby tam zwykła Polka, mieszka sobie, żyje, je, śpi. Oprócz zwykłych supermocy, jakie posiada każdy człowiek (m.in. ponadnaturalna prędkości w drodze na autobus) posiada również Iskrę Bożą oraz moce diabelskie. W skrócie mówiąc: pstryknięciem palców potrafi obrócić wszystko w drobny mak. Czy Wiki może mieć normalnego chłopaka? Ależ nie. Mężczyzną jej życia zostaje, wybrany po długich za i przeciw, przystojny diabeł Beleth. Tak się składa, że w skutek nieszczęśliwego wypadku ten przystojny diabeł pozbawia ją życia. Pech to pech, Wiktoria wybiegła za Piotrkiem, swoim byłym, z którym zerwała, zobaczyła że zgubił portfel, podniosła go, na chodniku namalowano kredą znak „x”, zdziwiła się, a po chwili miała bliskie spotkanie z ciężarówką z mrożonkami. Zginąć miał Piotrek, padło na Wiktorię: byłą diablicę, niedoszłą anielicę. Gdyby trafiła do Nieba: spoko, jakoś to przeżyjemy. Do Piekła: wieczny miodowy miesiąc z przystojnym diabłem. Tak się składa, że Beleth przekupił wszystkich, których miał przekupić i ciężarówka z mrożonkami wysyła przypadkowo martwą Wiktorię do Tartaru.

Tyle z ciężkiego spoilera. Moje wrażenia: jeżeli tworzysz bohatera, który potrafi strzeleniem palców stworzyć sobie ubranie, jedzenie, dom, samochód, skrzydła wyrastające z pleców, który potrafi machnięciem ręką wyrzucić bandę oprychów na metry w tył, który może stać się niewidzialny … to dlaczego ten oto superbohater nagle zaczyna uciekać. Serio. W każdym filmie, w każdej książce doprowadza mnie to do szału. „Mam supermoce, mogę wszystko … o nie gonią mnie, mają miecze, muszę uciekać tup tup tup”. Dla mnie jest to niekonsekwencja i tyle. Albo bohater jest wszechmocny albo nie jest. Gdyby jeszcze postać Wiktorii utraciła w Tartarze swoje moce i byłaby zwykłą zmarłą duszyczką: ok, rozumiem, zmiana klimatu, nie ma mocy, musi uciekać. Ale nie. Wiki posiada swoje cudowne, szalone moce i nie potrafi zwiać z Tartaru. Z takimi możliwościami Wiktoria i przystojny Beleth powinni rozwalić wszystko w drobny mak i nie bawić się w walki, więzienia, uciekanie, przemiany i inne głupoty. Pstrykasz palcami i masz co chcesz. Ale bohaterowie jakby na siłę robią wszystko tak, żeby nie było łatwo, co w konsekwencji prowadzi do tego, że całą historię można by zamknąć w 100 stronach.

Zakończenie książki? Jeżeli czekacie na pokaz fajerwerków na samym końcu to muszę was rozczarować: wszystko okazuję się jednym, marnym „pufff” i to nawet bez wykrzyknika.

Mam propozycję dla każdego kto zabiera się za czytanie tej książki, a podejrzewam, że pasuje to też do dwóch poprzednich części: gra pijacka. Przygotowujemy sobie wiadro wódki, kieliszek i zaczynamy czytać. Za każdym razem kiedy pojawi się zwrot „przystojny diabeł” wychylamy kielona. Gwarantuję, że nie dacie rady doczytać książki do końca.

Podsumowanie: pomysł całkiem niezły, ale historia źle opowiedziana. Bohaterowie dostali za dużo władzy. Na siłę są stwarzane problemy, a potem w dziwne, pokrętne sposoby chce się je rozwiązać, chociaż droga jest całkiem prosta.

PS. Nadużycie słowa przystojny było celowe i nie ucierpiał przy tym żadnej diabeł.

1 komentarz:

  1. Pierwsza czesc jest zabawna, druga troche mniej, a trzecia najmniej (choc trafiaja sie perelki)- jak to zwykle bywa...

    OdpowiedzUsuń